poniedziałek, 12 stycznia 2015

We własnym świecie czyli Hildy recenzja hurtowa

Hilda ma już w Polsce...2 lata? Naprawdę aż tyle? Czyli czytałyśmy pierwszą część kiedy Dziecko Kwiat miała 5 lat. Do tej pory Hilda ciągle ma stałe miejsce na półce (może raczej stosie) ksiażek czytanych w kółko, często do niej wracamy.

Pierwsze dwie części rozgrywają się w skandynawskim krajobrazie, w samotnym domu u podnóża gór żyje sobie Hilda razem z mamą. Nie robi na niej wrażenia przestrzeń, długie wędrówki, dziwni znajomi (drewniak, puchy). Razem ze zwierzątkiem domowym  (trudnym do oznaczenia pod względem gatunku, ale raczej jakiś mały jeleniowaty) zajmują się łażeniem i rysowaniem (Hilda) albo bieganiem i ratowaniem przyjaciółki z opresji (Rożek). A w okolicy można spotkać trolle i dowiedzieć się o co chodzi z tymi dzwonkami; olbrzymy mniejsze i większe, ale generalnie gigantyczne. I inne postacie ze skandynawskich baśni i wyobrażni Luka Pearsena.
Olbrzymy mogą nieźle narozrabiać, z tego powodu trzecia część rozgrywa się w nowym miejscu. "Hilda i ptasia parada" opowiada o tym, co się dzieje zaraz po przeprowadzce do miasta. Dziewczynka bardzo szybko zaczyna orientować się w nowej sytuacji. Miasto też ma swoje legendy i dziwnych, baśniowych bohaterów. Dużo gorzej przyzwyczaja się do nowego miejsca mama Hildy. Ale całe szczęście, dziewczynka wie z kim warto rozmawiać i jak.

Komiksy o Hildzie są takie dzikie. To ona o sobie decyduje, nikt jej nie mówi co ma robić, nie podcina skrzydeł, więc Hilda rośnie sama. Trochę jak Ronja, Pippi, albo inne młode dzikie zwierzęta. To taka książka z mocą. powiedziałabym, że feministyczna, ale nie do końca, bo chodzi bardziej o moc dzieci ogólnie nie tylko dziewczynek. Zresztą Mały Superbohater też zna i lubi Hildę, więc to literatura obupłciowa.

Jeśli chcesz komiksu motywacyjnego i jeszcze pokazującego, że świat jest w gruncie rzeczy ok, można być w nim sobą i się za bardzo nie przejmować to Hilda jest w sam raz.

No i ilustracje ma takie jakie lubię, czyli naprawdę przemyślane , nie za duże nie za małe, nie za słodkie, nie za kwaśne, Hilda to zwykłą, chudonoga, niebieskowłosa dziewczynka jakich pełno. 

Dziecko Kwiat uczy się czytać i na tych komiksach też próbuje, także wiem, że czcionka bywa trochę za bardzo zakręcona jak na samodzielne początki.

No i, chociaż bardzo lubię Centralkę ("komiksy dla dzieci mądrych rodziców" Fiu fiu, nie ma jak strzelić komplement klientowi od wejścia, od razu będzie miał lepszy nastrój), to jednak prawie 50zł to troche za dużo jak na komiks dla dzieci (mogę sobie pomarudzić, i tak wszystkie Hildy kupiłam).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz