poniedziałek, 12 stycznia 2015

Tam gdzie żyją DZIKIE STWORY

Nie spodziewałam się po Małym Superbohaterze aż takiej miłości do tej książki. Przetrzymywaliśmy ją chyba ze trzy miesiące zamiest grzecznie oddać najpóźniej miesiąc po wypożyczeniu z biblioteki (przy okazji dziękuję ogromnie paniom z biblioteki za nieskasowanie olbrzymiej kwoty mimo wszystko).

To książka z tych oswajających złość/gniew/wkurzenie, napisana jakieś 50 temu. Wysłanie do łóżka bez kolacji jest historyczne takie.

Autor stworzył w krótkim tekście bardzo baśniową, wciagającą narrację. Trochę przypowieść, trochę prosta historyjka. Moje dzieci bardzo szybko wsiąkły w tą książkę. Dzikie stwory długo żyły w głowie Małego Superbohatera (sam je wysyłał do łóżka bez kolacji),a Dziecko Kwiat chociaż się aż tak bardzo z tym nie afiszowała, również umiała książkę na pamięć.

Ilustracje są równie wkręcające jak tekst. Pytanie o to czemu jeden dziki stwór ma stopy a drugi ptasie pazury pozostało ciągle bez satysfakcjonującej odpowiedzi. Za to inne np."czy Ty też byś tam popłynął łódką?", "Co byś zrobił gdyby zaczęły strasznie ryczeć, tupać i wywracać oczami?" doczekały się wielu szczegółowych wyjaśnień.

Na podstawie tej książki jest film. Zaczęliśmy od niego. Dawno temu. Efekt był taki, ze naprawdę nie byłam pewna czy czytać. Nie zaczynajcie od filmu. Właściwie to obejrzeć można, ale jest dużo bardziej skomplikowany niż książka.

Mały Superbohater przerobił tą książkę na wszystkie strony. Każdy mu ją czytał (młody poprawiał błędy). Każda strona była obejrzana, przedyskutowana, oceniona i zaakceptowana.

Prosty fakt wynikający z książki jest taki: da się zmierzyć samemu z własną złością i nad nią zapanować, ale to trudne. Powiedzmy sobie szczerze, ja nad własnym dzikim stworem czasem nie panuje, zwłaszcza przy porannym wychodzeniu do placówek oświatowych, a co dopiero taki nie-do-końca-4-latek. Niby o to chodzi, ale nie patrzcie pod tym kątem. To po prostu sympatyczna krótka opowieść o chłopcu, jego mamie , psie i wyobraźni, nie trzeba mieć problemów emocjonalnych, zeby ja przeczytać.

Na stronie wydawnictwa jest przydzielona na wiek 4+, ale moim zdaniem spokojnie 3latki ogarną ten temat. I górna granica też jest gdzieś daleko. Na pewno nadaje się, żeby ćwiczyć na niej czytanie kiedy się właśnie zaczyna tego uczyć.

P.S. To pierwsza recenzja książki, która jest biblioteczna i nie ma jej u mnie na stałe, chociaż naprawdę miłość była do niej wielka i już myślałam, ze zakupy są niezbędne. Ogólnie polecam biblioteki. Najlepiej zapisać dziecko jak już przestaje zjadać książki i od tego czasu korzystać często.

P.P.S
"Kto ty jesteś - Polak mały... Gdzie Ty mieskas - w Polsce - klainie wsystkich dzikich stworów"
Mały Superbohater

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz